czwartek, 9 lutego 2012

KB#28 - czyli o rasach na Emintronie

Życie nie lubi żartów. Podobnie jak ja nie znoszę, kiedy pada mi komputer, skutecznie uniemożliwiając prowadzenie bloga już na początku jego istnienia. Na szczęście, dzięki uprzejmości kolegi, w końcu udało mi się dorwać do laptopa. Wydarzenie to ma też pozytywne konotacje. Mianowicie, zamiast suchego wpisu o rasach, wstrzelę się w karnawał blogowy – a konkretniej w jego 28. edycję i sypnę garścią informacji na temat tego, jak ja postrzegam klasyczne rasy fantasy i jak według mnie powinno się je konstruować.

                Na początku muszę przyznać, że jeszcze rok temu poważnie rozważałem wyrzucenie całej tej post-tolkienowskiej hałastry i pozostawienie w grze samych ludzi. Wierzyłem w absolutny brak zasadności upychania kolejnego uniwersum brodatymi karłami i smukłymi długouchami. Na szczęście ogłosiłem to w grupie znajomych i niemal z miejsca zaatakował mnie telefon: Poskart, co ty odwalasz? Robisz fantasy, czy Mount&Blade? Te i kilka innych, mniej przyjaznych słów ze strony bliższych i dalszych znajomych uświadomiło mi – nędznemu robakowi na małym poletku erpegowych twórców – że gracze mimo wszystko kochają tolkienowskie popłuczyny! Cholera, sam je kocham! Jest coś w tych kanonicznych, wyświechtanych jak stary drelich rasach. Tu pojawiło się kolejne pytanie: Skoro niemal każdy erpegowiec wielbi te rasy, to skąd u tak wielu z nas obrzydzenie i gesia skórka, wywoływana przez każde zasłyszane „klasyczny świat fantasy z elfami i krasnoludami”?

Czy nastąpiło przesycenie gatunku? Nie sądzę, na pewno nie na polskim podwórku. Zresztą, czy gdyby tak było, twórcy Wolsunga poważyliby się ładować klasyczne rasy w steampunk? Przecież to była nisza i system z pewnościa obroniłby się sam, bez bagażu nie-ludzi.  Nie chodzi więc o same rasy. Chodzi o ich potraktowanie. Twórcy i gracze używają schematów – rodzaju skrótu myślowego, stereotypu, o ile jednak w wypadku gracza jest to w porządku, dla twórcy rpg zbytnie postawienie na schemat gubi grę.  I stąd właśnie bierze się nasze zniesmaczenie elfami i krasnoludami. Powstają masy gier, głównie nieukończonych autorkowych projektów, które posiadają tolkienowskie rasy- zwykle jednak nie są one osadzone w świecie. Stąd też wyglądają na niepasujące doń potworki i z tego właśnie powodu nas brzydzą.
Jednak mimo tego niebezpieczeństwa, ja w Emintronie  postawiłem właśnie na rasy klasyczne. Po pierwsze dlatego, że je lubię i właściwie większość z nas je lubi. To w końcu gra a jej podstawowym zadaniem jest dostarczanie rozrywki i jeśli ktoś chce zagrać elfem, to nie będę go zmuszał do kombinowania. Drugi powód jest taki, że chciałem uniknąć błędu wielu autorów przede mną – błędu tworzenia nowych ras. Nie zrozumcie mnie źle, tworzenie nowej rasy to nic złego, ale ile znacie systemów w których istnieją rasy, gatunki czy coś tam jeszcze innego,  o wyglądzie czy cechach klasycznego elfa czy krasnala, choć autor będzie darł szaty i do grobowej deski zarzekał się, że jego neppoluboluzorianie nie są krasnoludami -  po prostu lubią wesoło przerzucać ziemię łopatą i kilofem!  Są chciwe ale też świetni z nich kowale,  trochę niscy i otyli, na dodatek brodaci - ale to nie krasnoludy!  Jasne, można iść tą drogą. Ja jednak przekonałem się, że zmiana jednej idiotycznej nazwy (weźmy tych neppoluboluzorian) na drugą, ale za to bardziej znaną i utrwaloną, oszczędza kłopotu. Po „oklepanym” krasnalu  gracz wie, czego może się spodziewać, zna pewien archetyp. To wystarczy żeby szybciej wybrać postać, czy odegrać ją w miarę sprawnie w jednostrzale. Jeśli nastawimy się na eksplorację historii rasy, czy budowę rozbudowanej psychologi postaci, pozostaje wczytać się w osadzenie postaci.
Dobrze, skoro już zacząłem o owym osadzeniu postaram się w końcu wyjaśnic ten termin. Jest to dla mnie kluczowy element, który cały czas przyświeca mi przy tworzeniu Emintronu. Osadzenie, jest tym co trzyma rasę w świecie gry. Przycina ją odpowiednio do konwencji, podkręca w  niej elementy, które wesprą grę a wywala te, które mogą ją podkopać. To również całość wytłumaczenia dlaczego krasnoludy nie lubią elfów (jeśli w ogóle tak jest), czy po co im te cholerne brody? Bez dobrego osadzenia, otrzymujemy kretyński  klon tolkiena,  który może tylko zdenerwować (delikatnie mówiąc). Dobra, podam jeszcze jeden przykład:

-Krasnoludy nie lubią elfów, bo dawno dawno temu była wojna, nie wiadomo kto ją zaczął ale do dziś działa zasada Kargula i Pawlaka.

Fajne? Nie bardzo. Przejdzie w systemie? Może w jakimś cukierkowym heroic, w którym gówno nas obchodzi dlaczego dwie nacje palą sobie nawzajem regularnie wsie- w końcu trzeba zabijać smoki i munczkinić postać, więc co za różnica?

Drugi przykład:

-Krasnoludy nie lubią elfów, gdyż zanim ci drudzy przybyli na kontynent, to właśnie krasnoludy były jego prawowitymi władcami.

Takie osadzenie może nam dać już pewien zarys psychiki jaka kieruje naszym krasnalem. Możemy zbudować dość wiarygodny zarys konfliktu, który narastał między nacjami itd. W Emintronie jednak, chodziło głównie o stosunki władzy. O przywództwo i inne okołopolityczne pierdoły. Zdecydowałem się więc na coś takiego:

-„Wyobraź sobie, że mieszkasz w wędrownym wozie na rozpadających się kołach. Z całą rodziną podróżujesz po zabłoconych gościńcach. Co rano budzisz się obok sześciu sióstr, wója i matki w smrodzie spoconych, spracowanych ciał. Brata zabiły elfy. Co rano, zaraz po tym jak wstaniesz, wciskasz się w damskie ciuchy i idziesz pracować razem z kobietami. Twoja matka widzi, że dorastasz i nie chce stracić drugiego syna. Ojca nie widziałeś od lat. Jest w armi - a właścicie w ostatniej wolnej kompanii, która stanowi namiastkę Twojego państwa. Jesteś oczywiście zbyt młody by pamiętać  swój kraj, ale co wieczór starcy opowiadają o utraconej ojczyźnie, którą Wam odebrano.  Słuchasz o czasach,  w których nie byliście skazani na wieczną tułaczkę, przymieranie głodem i złudną nadzieję na przyjście Wybrańca, którego  bóg ześle, by zaprowadził Twój lud do ojczyzny. Słuchasz i modlisz się o to każdego wieczoru łamiąc się czerstwym chlebem z rodziną. Wierzysz, że ten dzień kiedyś nadejdzie… Teraz jednak musisz pracować. Musisz przetrwać i znieść upokorzenie. Tśśśś…. Nadjeżdża elfi patrol, czas nakryć posłusznie głowę…”


W ten sposób tworzy się archetyp wzajemnej nienawiści brodaczy i elfów ale co najważniejsze-wszystko jest silnie osadzone w świecie. Każdy element jaki napisałem o krasnoludach, może mieć swój wymiar polityczny, każdy da się wykorzystać do knucia intryg, prowadzenia politycznych negocjacj, wzniecania powstańi i przejmowania władzy-  bo to o władzy właśnie  jest Emintron. Osadzenie to oczywiście nie tylko ten jeden element. To także spójność dowolnego, pojedyńczego elementu, z każdym innym. Tworząc świat budujesz domek z kart. Spróbuj włożyć choć jeden  element w zły sposób, a cała iluzja realizmu po prostu runie. No i  na koniec warto też, żeby ten domek jakoś jeszcze wyglądał.

Dobra, wystarczy tego na dziś. Za tydzień postaram się zaserwować wam kilka rzeczy na temat polityki w rpg i tego jak to zjawisko, zostanie ukazane w Emintronie.

2 komentarze: